Samodzielne dzieci - o decyzjach niemowlaka.

Zawsze wydawało mi się, że rola rodzica polega na kochaniu dziecka, uczeniu go życia i pokazywaniu mu właściwej drogi. Tak po prostu naiwnie wydawało mi się, że z racji wieku i doświadczenia to my decydujemy za dziecko, dopóki jest małe i niewiele rozumie. Naturalne było dla mnie to, że w pewnym wieku trzeba odzwyczaić dziecko od smoczka, butelki, pieluchy, spania z rodzicami czy jedzenia papek.



Pierwsza fala hejtu spłynęła na mnie przy okazji dyskusji o 4 czy 6 latku karmionym piersią. Ktoś, gdzieś pytał, czy to normalne. Dla mnie jasne było, że nie, no bo jak to tak, dziecko w wieku przedszkolnym/wczesnoszkolnym karmione piersią? Po co? Dlaczego? Gdzie sens?

Poza cudownym właściwościami mleka mamy, którym ani myślę odbierać statusu najlepszego pokarmu, nie widziałam w tym sensu. Wydawał mi się, że to jakiś odosobniony przypadek. Coś tam skomentowałam o tym, że czas na odstawienie już dawno minął, przecież jeśli o wartości dobroczynne chodzi to jakaś szklanka, kubeczek jak na kawalera w tym wieku przystało. Oberwało mi się, siarczysty e-policzek, bo jak ktoś poza dzieckiem może decydować o zakończeniu karmienia, przecież będzie gotowe, to samo się odstawi. Dowiedziałam się, że na pewno zazdroszczę, bo mi karmienie piersią nie wyszło i milion innych argumentów, które nie bardzo dla mnie sens miały, jeśli chodzi o dziecko powyżej 2 lat.

Ja dałam kilka swoich argumentów z odniesieniem do źródła o tym, że z psychologicznej strony tak długie karmienie może mieć zły wpływ na poczucie odrębności dziecka i bla bla bla.

Nie dogadałam się z tamtymi kobietami. Olałam to, pomyślałam sobie, że może to jakieś fanatyczki, a może teraz jest ok karmienie 5 lat. Chcą niech karmią piersią do 18-stki w zasadzie ich sprawa.

Druga fala hejtu przyszła, gdy stwierdziłam, że 16 miesięcy to dobry czas na odstawienie Noemi od butelki. Matko i córko co tam się działo! Okazało się, że właściwie nie mam prawa decydować za nią, że jak będzie gotowa, to ona mi sama tę butelkę odda. Nie ważne, że to może być, gdy już będzie chodzić do szkoły. To, że kubek z rurką ogarnia, od kiedy miała 7 Miesięcy i butelka do niczego potrzebna nie była, też znaczenia nie miało. Podobną dyskusję odbyłam na temat nauki korzystania z nocnika, pozbawienia dziecka smoczka i samodzielnego usypiania.

Nowa prawda głosi:


Dziecko, nawet to najmniejsze wie, co jest dla niego dobre, wie, kiedy jest gotowe. Ty matko nie wiesz nic! Twoje ojcze doświadczenie to nic! Dziecko ma decydować samo!

Dziecko to mały człowiek, zupełnie taki jak Ty czy ja, wiele razy o tym pisałam. Człowiek ten malutki chodzi (albo i nie) po świecie jeszcze krótko, bardzo krótko i nie wie, którędy iść. I tu zaczyna się nasza rola. Dziecko nie wie, że smoczek może popsuć mu zgryz. (Tak wiem - syn brata kuzynki od strony dziadka nosił smoczka 3 lata i miał ładne zęby, ale badania mówią same za siebie) Dlatego uważam, że naszą rolą jest pomóc mu pożegnać tego „przyjaciela”, bo o ile niemowlak czasem potrzebuje smoczka, by zaspokoić potrzebę ssania, to 2-latek tego nie potrzebuje, on jest uzależniony jak ja od porannej kawy.

Dzieciństwo nie kończy się, gdy zmieniamy butelkę na kubek, a pieluchy na majtki, a mam wrażenie, że część rodziców właśnie tak myśli. Nie jest dla dziecka krzywdą czy traumą, przejście na kolejny etap, jest to naturalne, tak jak to, że przychodzi czas na szkole czy naukę tabliczki mnożenia. Nie chodzi o to, by wyrwać na siłę z buzi smoczka, wyrzucić butelkę czy nie kupić kolejnej paczka pampersów, a o to, by wziąć dziecko za rękę przejść krok dalej, tam, gdzie powinno być.

Morał z tego jest taki, że w dzisiejszych dziwnych czasach dziecko decyduje, kiedy oddać smoczka czy butelkę, bo wie, kiedy jest gotowe. Szkoda, że jeśli chodzi o chrzest, kolczyki czy bycie wege, te same dzieci często nie mają nic do powiedzenia, bo wtedy właśnie rodzic twierdzi, że to on decyduje, bo on jest dorosły.


Komentarze

  1. Oj ja się z Tobą zgadzam w 100% na mnie spadła kiedyś fala hejtu kiedy odważyłam się napisać, że dla mnie wożenie w wózku dzieci przedszkolnych to przesada Nie docierały argumenty, że jest przecież tyle innych środków lokomocji, po prostu jestem idiotką i tyle. Z e-matkami nie pogadasz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O patrz, o tym zapomniałam! a też się z tym spotkałam.

      Usuń
  2. Dlatego ja się nie wtrącam i nie wypowiadam w takich kwestiach. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne podejście do życia. Niech sobie żyją wg własnych zasad oby tylko nie dochodziło do przemocy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak czasem czytam takie posty to ciesze się, że moj syn jest juz po trzydziestce. To hejtowanie, nowomoda w wychowaniu i nadgorliwośc czasem mnie przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz czasem to bym chciała dzieci wychowywać , w latach 90tych. mam wrażenie ze mniej było parcia na idealne macierzyństwo.

      Usuń
  4. Że niby 16 miesięcy to za wcześnie na odstawienie butelki????;p Trochę jestem w szoku, ale jak widać jestem niepoprawną matką;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No odstawienie to w ogóle zło, dziecko samo ma butelkę oddać!

      Usuń
  5. Powiem szczerze, że nie znam się na tym, ale ostatnio mojemu kuzynowi odstawiono butelkę wcześniej niż przed 16 miesiącemżycia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam alergię na matki, które mają monopol na wiedzę i krytykują inne matki. A to chyba niestety dość częste zjawisko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jakby istniała tylko jedna właściwa metoda na wychowanie...

      Usuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?