Edukacja domowa w UK.

          Rozmowa z Marią Block, mamą trójki dzieci, blogerką z Mama na puszczy i Polska doulą w uk. Wychowującą swoje dzieci w edukacji domowej od 5 lat.

autor:Eszter Tuhegyi


Skąd pomysł na edukację domową?

Z ideą nauczania domowego zetknęłam się, gdy dwoje starszych naszych dzieci było jeszcze malutkich. Należałam do grupy na facebook powiązanej z rodzicielstwem bliskości i tam starsze stażem ode mnie mamy pisały o swoich doświadczeniach. Ja dopiero przeniosłam się do UK, nasz najstarszy synek zaczął przedszkole, wcześniej chodził do żłobka i nigdzie się nie zaadaptował, ciągle chorował i był nieszczęśliwy a my razem z nim. Dopiero jednak po roku w reception class, gdy ciągle coś jemu, a więc i nam w szkole nie pasowało, zdecydowaliśmy się spróbować, najpierw na rok. Po tym roku oczywiste było dla nas, że synek do szkoły nie wróci.  Zaczął robić ogromne postępy przede wszystkim w rozwoju emocjonalnym, poprawiło się jego zdrowie, zdolności interpersonalne, miał czas rozwijać swoje zainteresowania. Jego ponad 2 lata młodsza siostra pochodziła do szkoły dokładnie 4 tygodnie. Skoro już jedno dziecko edukowaliśmy domowo, nie widzieliśmy najmniejszego sensu trzymać w szkole drugiego, tym bardziej że i ona była tam niezadowolona. Nudziło jej się i tęskniła za mamą oraz milionem ciekawych zajęć, w jakich uczestniczyła wcześniej, zanim poszła do szkoły. Byłam już wtedy w ciąży z trzecim, który ma teraz dwa latka i coś mi się wydaje, że też do szkoły nie będzie mu po drodze.

Czy uważasz, że edukacja domowa jest lepsza do szkoły?
autor:Eszter Tuhegyi

Mówię w imieniu swoim i swojej rodziny: tak. Niemożliwie więcej razy lepsza w naszym przypadku
. Oczywiście są ludzie, którzy absolutnie tego nie czują, nie mają czasu, przestrzeni. Ja to rozumiem. I uważam, że dobrze, że szkoły istnieją, bo wiele dzieci na pewno na tym korzysta. Natomiast jedynym obecnie powodem, dla którego jesteśmy w UK, jest wolność edukacji domowej w tym kraju. Taka forma, w jakiej można ją tutaj realizować jest w naszym odczuciu dla dzieciaków wspaniała.

Jak ma się edukacja domowa do rozwoju społecznego, nauki pracy w grupie?

Dzieci funkcjonują w rodzinie, a rodzina jest podstawową komórką społeczną, tak przynajmniej uczono nas w szkole na Wiedzy o Społeczeństwie. Więc mają zapewnioną podstawę życia społecznego w jej naturalnej formie. Nie lubię wypowiadać się z pozycji osoby wszechwiedzącej, bo taką nie jestem, ale po swoich dzieciach widzę że odnajdują się w społeczeństwie o wiele lepiej niż wiele znanych mi dzieci chodzących do szkoły. Przede wszystkim towarzystwo, w jakim się obracają, jest przez nich/ przez nas wybrane na zasadzie preferencji: kogoś lubimy, mamy wspólne zainteresowania, coś nas łączy, więc spotykamy się, robimy coś razem, spędzamy razem wakacje. Dzieci w szkole nie mają za bardzo takiego wyboru. Muszą chodzić do szkoły, którą wybrali im rodzice, z dziećmi, z którymi nie zawsze się dogadują, a to rodzi antagonizmy, problemy trudne do rozwiązania. Przypadki tzw. bullyingu są dla mnie takimi skrajnymi sytuacjami świadczącymi o rażących błędach w systemie: bo nieszczęśliwe są dzieci atakowane, ale te atakujące też w ten sposób usiłują desperacko rozładować jakieś napięcie. Nauczyciele są często bezradni, chociażby dlatego, że nie mają autorytetu. W moim odczuciu to wszystko dzieje się dlatego, że na niewielkiej przestrzeni stłoczone są przypadkowe, niemające ze sobą więzi emocjonalnych osoby. Tak życie nie wygląda. Dorosła osoba wybiera sobie np. miejsce pracy czy rozrywki pod kątem swoich zamiłowań, zdolności, znajomości. Wybiera sobie przyjaciół, partnera życiowego. Gdy nienawidzi pracy, może ją zmienić. Gdy uzna, że coś jej nie pasuje, ma wybór, może się przekwalifikować. Gdy nie odpowiada mu zachowanie personelu w restauracji, ma wybór, może tam nie jadać. Tak funkcjonuje życie w społeczeństwie. I taki jego kształt dużo zbliżony jest moim zdaniem do modelu edukacji domowej, gdzie dajemy dziecku wolność, gdzie i z kim chce przebywać, czego się uczyć, z kim może dzielić swoje zainteresowania i czuć się w tym bezpiecznie. Praca w grupie, owszem. Ale w grupie, w jakiej czujemy się bezpiecznie i czerpiemy z tego przyjemność. W przeciwnym razie praca w grupie kojarzy się raczej z obozem pracy przymusowej albo więzieniem.

Jak sprawdzana jest wiedza ucznia z edukacji domowej?

Rozumiem, że rozmawiamy o rzeczywistości brytyjskiej. Tu nikt wiedzy dzieci nie sprawdza. Nie mają obowiązku zaliczania żadnej podstawy programowej ani zdawania testów.

Czy każdy może uczyć swoje dzieci?

I tak, i nie. Według prawa każdy rodzic może uczyć swoje dzieci w domu, a kontrole ze strony służb pojawiają się wyłącznie w przypadku popełnienia przestępstwa lub jego podejrzenia, np. sąsiedzi zaalarmują policję, że dzieci są bite albo zostawiane bez opieki. Jednak wiadomo, że jeśli ktoś pracuje naście godzin dziennie i wieczorem pada na twarz, a w weekend usiłuje chociaż minimalnie dojść do siebie to edukacja domowa nie miała by w takim przypadku racji bytu. My całe swoje życie, także zawodowe, podporządkowaliśmy dzieciom i spełniamy się w tym. Dużo podróżujemy, jeździmy na wakacje średnio 4 razy do roku(Dopracowaliśmy do perfekcji system wyjazdów niskobudżetowych) i nie jest to leżenie plackiem nad basenem hotelowym. Widzimy, ile dzieciom to daje, jak pięknie wzmacnia to ich pewność siebie, ogładę, zaufanie wobec ludzi. Myślę, że takie właśnie cechy będą premiowane w przyszłości i że oni sobie poradzą. Wracając do pytania, czy każdy może uczyć swoje dzieci? Każdy, kto ma w sobie ciekawość świata i chce przekazać ją dzieciom, każdy, kto za podstawową umiejętność życiową uważa okazywanie innym empatii, każdy kto widzi w dziecku niezależną jednostkę ludzką zasługującą na szacunek, może, a nawet powinien uczyć swoje dzieci, bo nikt inny ich tego wszystkiego nie nauczy, a raczej na pewno nie szkoła.

autor:Eszter Tuhegyi


Mario bardzo dziękuje za rozmowę i zaspokojenie mojej i czytelników ciekawości. Ja sama mam wrażenie, że wokół edukacji domowej narosło wiele nieprzyjemnych mitów jakoby dzieci tak uczone, wyrastały na aspołecznych samotników. Twoje odpowiedzi pokazują, że edukacja domowa jest inna niż większości rodziców się wydaje.


Komentarze

  1. Po przeczytaniu wywiadu mam bardzo sprzeczne odczucia - z jednej strony fajnie, że taka edukacja dobrze wpłynęła na te konkretne dzieci, ale z drugiej strony wydaje mi się, że właśnie ten brak różnorodności otoczenia i 'przymusu' dogadania się z ludźmi innymi od siebie to duży minus (bo niestety moim zdaniem dorosły człowiek wcale nie ma takiego dużego wyboru dotyczącego ludzi,którymi może się otaczać np.w pracy). Dziwi mnie też, że wiedza nie jest w żaden sposób sprawdzana - przecież na dobrą sprawę ktoś mógłby zadeklarować, że będzie uczyć swoje dziecko, a po latach okaże się, że dane dziecko nie umie nawet czytać (w każdym razie już wyobrażam sobie takie sytuacje w PL - rodzice by sobie przyoszczędzili na tych wszystkich kosztach związanych z chodzeniem dziecka do szkoły, a edukację latorośli mieli w poważaniu). Pomijam już fakt, że trzeba jednak mieć predyspozycje do uczenia, czy to swoich czy cudzych dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się po części z Tobą zgodzę. Miałam okazję poznać nauczycielkę osób dorosłych i opowiadała, że sporo niezliczonych dorosłych uczyło się właśnie w domu. Ile w tym prawdy nie wiem, aczkolwiek mysle, że nikt celowo tego nie robi. O koszta na pewno nie chodzi bo edukacja jest darmowa, kupuje się tylko mundurem.

      Usuń
  2. Nie jestem zwolennikiem takiej edukacji, nie wpływa ona pozytywnie na kontakt dziecka z rówieśnikami, sprawia że dziecko traci kontakt z kolegami nie jest przyzwyczajone do nich przez co w przyszłości może mieć problem z komunikacją i rozwiązywaniem konfliktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyzej jest wyjaśnione, że te dzie i spotykają się

      Usuń
    2. Tak się sklada, ze dzieci w szkole często mają problem z komunikacją i rozwiązywaniem konfliktów



      Usuń
  3. Czytalam sporo o takiej edukacji. Nie uważam by była jakos szkodliwa dla dzieci pod żadnych względem. Każde dziecko jest inne I jeśli czuje potrzebę bycia z rodzicem to czemu nie

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba mieć dużo siły i samozaparcia aby w ten sposób uczyć dzieci 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje zdanie na temat tej edukacji nie jest zbyt dobre. Jednak dziecko nie jest nauczone integracji z innymi dziećmi a wiedza przekazywana w szkole na pewno jest inna niż taka która można pozyskać w domu . Ale oczywiście jedli ktoś taki rodzaj nauki preferuje proszę bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edukacja domowa nie oznacza siedzenia tylko w domu ☺ rodzice zapewniają kontakty z innymi dziećmi z zaprzyjaźnionych rodzin, na zajęciach sportowych i innych dodatkowych.

      Usuń
  6. mam mieszane uczucia niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  7. 9rowniez uczymy dziecko w domu w UK.
    Zarzury ktore tu padly w komentarzach swiadcza po prostu o braku pojęcia o tym czym jest edukacja domowa.
    Córka chodzi na zajęcia organizowane przez różne jednostki, i widzę, że na takich zajęciach, identycznie jak w szkole, brak jest wolnej zabawy, brak integracji, współpraca to najczęściej rywalizacja i zwalanie zadania na najmocniejszą w danym temacie jednostkę. Tak naprawdę z godzinnej lekcji córka wyniesie tyle co ze mną 1:1 dowie się w 10 nim. W dodatku robienie czegos właśnie teraz i właśnie tu, jest często przymuszaniem, motywacja jest wyłącznie zewnętrzna (Bo już zabukowalismy, to już zostanmy do końca itp), a nie wewnętrzna, dlatego dziecko tak mało korzysta z takich lekcji na czas.
    Naszym szczęściem jest to że możemy sobie wybrać co córka lubi, która nauczycielka ma dobre podejście, umie zmotywować, ma szacunek do dzieci, itp. Jak nam coś nie pasi to po prostu rezygnujemy. Wówczas dziecko samo decyduje co chce i czy chce się uczyć i to buduje jego motywację wewnętrzną a także pozwala odkryć zainteresowania które w przyszłości mogą stać sie zawodem czy sposobem utrzymania się. Np "glupia" gra na gitarze, może przerodzić się w zawód i to niemało płatny, czyli dziecko ma możliwość odkryć coś dzięki czemu połączy przyjemne z pożytecznym.
    Druga sprawa to socjalizacja. Nie wiem jak w innych miejscach ale u nas są kluby, szkoły leśne itp gdzie przychodzą rodziny i się po prostu przez parę godzin dziennie socjalizuja. Czasem są dodatkowe zajęcia organizowane np robótki ręczne, gry planszowe, gra w piłkę itp ale to dzieci wybierają co chcą i z kim chcą robić. Spotykają się z tymi samymi osobami regularnie więc mają szansę na budowę relacji i uwaga: również z dorosłymi, oraz dziećmi w różnym wieku, nie tylko rówieśnikami, i to daje im właśnie te różnorodność i pewność siebie w kontaktach z ludźmi.
    I padło: nie zawsze możemy wybrać z kim pracujemy. Otóż zawsze możemy. To właśnie fakt że ktoś tkwil w tym środowisku szkolnym z przeświadczenie że nic nie można zmienić, powoduje takie rzutowanie myślenia dorosłość.
    Można zmienić i można robić co się lubi. Można być jednocześnie bogatym i szczęśliwym i zapewne dzieciom edukowanym w domu będzie łatwiej to osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?