Zawsze byłam „lekko” niepoukładana w każdym tego słowa znaczeniu. Często
mówię i pisze chaotycznie, bo niestety tak myślę. Wydaje mi się, że
cały mój świat to spora porcja bałaganu i chaosu. Niestety mój „artystyczny nieład" (tak ładnie nazwała to kiedyś moja ukochana ciocia, siostra mojej babci) przekłada się również na zwykłe, codzienne życie.
Gdy jeszcze chodziłam do szkoły i mieszkałam z rodzicami (swoją drogą było to całkiem niedawno) moje roztrzepanie i bałaganiarstwo przeszkadzało dosłownie wszystkim, wszystkim oprócz mnie, rzecz jasna. W pokoju wiecznie walały się niepoukładane ubrania, kubki po herbacie, stosy książek i miliony kosmetyków. Oczywiście sprzątałam, a przynajmniej się starałam. Później znów robiłam bałagan, bo nic nie mogłam znaleźć. Nauczyciele w gimnazjum i szkole zawodowej płakali nad moimi zeszytami, w których brakowało połowy notatek.
Notatki gdzieś były....gdzieś, zapisane na kartkach, bo zeszyt został w domu. Wciąż coś gubiłam, zapominałam, przynieś potrzebne rzeczy czy czegoś nie robiłam, ale nie przeszkadzało mi to.
Oczywiście nie przeszkadzało do czasu, a mianowicie do momentu, gdy urodził się Dennis. I nagle zaczęło mnie wkurzać, że nie mogę znaleźć nawilżonych chusteczek, które przed chwilą trzymałam w ręku. Wstyd mi było, gdy ktoś wpadał bez zapowiedzi, a dom był nieogarnięty, mimo że miałam na to sporo czasu. Nie wiedziałam jak zaplanować dzień, by posprzątać, zrobić obiad, ogarnąć małego i wyjść z nim na spacer. Nawet gdy jakimś cudem udało się, zrobić wszystko do czasu powrotu S. z rannej zmiany, to po kilku godzinach znów dom wyglądał jakby przeszło tornado. Nie wiem,nie potrafię tego wytłumaczyć.
Dziś Dennis ma ponad 3 lata (czyt.potrafi się sobą zająć) a mi nadal wiele brakuje do perfekcyjnej pani domu. Tak jest lepiej, obiad częściej ugotuje (choć tego nienawidzę), podłogi są czyste, pranie zrobione a łóżka pościelone. Niestety skłamałabym, mówiąc, że w domu jest, obiad, ciasto i porządek w jednym momencie. Nadal mam nieposkładane ubrania, choć teraz zazwyczaj są w jednym miejscu. Dokumenty są w teczce, no prawie wszystkie... Obiad jakiś jest (dziękuję sklepom za pierogi mrożone i „pomysł na”) Mały po sobie sprząta, oczywiście czasem muszę go o to prosić 10-20 razy, ale na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle i nawet byłabym z siebie dumna, gdyby....no właśnie... Gdyby nie to, że są osoby, które wciąż myślą, że skoro nie pracuje, to dom musi być czysty jak muzeum, mały idealnie grzeczny a ja piękna i uśmiechnięta jak mamy z reklam w tv.
Gdy jeszcze chodziłam do szkoły i mieszkałam z rodzicami (swoją drogą było to całkiem niedawno) moje roztrzepanie i bałaganiarstwo przeszkadzało dosłownie wszystkim, wszystkim oprócz mnie, rzecz jasna. W pokoju wiecznie walały się niepoukładane ubrania, kubki po herbacie, stosy książek i miliony kosmetyków. Oczywiście sprzątałam, a przynajmniej się starałam. Później znów robiłam bałagan, bo nic nie mogłam znaleźć. Nauczyciele w gimnazjum i szkole zawodowej płakali nad moimi zeszytami, w których brakowało połowy notatek.
Notatki gdzieś były....gdzieś, zapisane na kartkach, bo zeszyt został w domu. Wciąż coś gubiłam, zapominałam, przynieś potrzebne rzeczy czy czegoś nie robiłam, ale nie przeszkadzało mi to.
Oczywiście nie przeszkadzało do czasu, a mianowicie do momentu, gdy urodził się Dennis. I nagle zaczęło mnie wkurzać, że nie mogę znaleźć nawilżonych chusteczek, które przed chwilą trzymałam w ręku. Wstyd mi było, gdy ktoś wpadał bez zapowiedzi, a dom był nieogarnięty, mimo że miałam na to sporo czasu. Nie wiedziałam jak zaplanować dzień, by posprzątać, zrobić obiad, ogarnąć małego i wyjść z nim na spacer. Nawet gdy jakimś cudem udało się, zrobić wszystko do czasu powrotu S. z rannej zmiany, to po kilku godzinach znów dom wyglądał jakby przeszło tornado. Nie wiem,nie potrafię tego wytłumaczyć.
Dziś Dennis ma ponad 3 lata (czyt.potrafi się sobą zająć) a mi nadal wiele brakuje do perfekcyjnej pani domu. Tak jest lepiej, obiad częściej ugotuje (choć tego nienawidzę), podłogi są czyste, pranie zrobione a łóżka pościelone. Niestety skłamałabym, mówiąc, że w domu jest, obiad, ciasto i porządek w jednym momencie. Nadal mam nieposkładane ubrania, choć teraz zazwyczaj są w jednym miejscu. Dokumenty są w teczce, no prawie wszystkie... Obiad jakiś jest (dziękuję sklepom za pierogi mrożone i „pomysł na”) Mały po sobie sprząta, oczywiście czasem muszę go o to prosić 10-20 razy, ale na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle i nawet byłabym z siebie dumna, gdyby....no właśnie... Gdyby nie to, że są osoby, które wciąż myślą, że skoro nie pracuje, to dom musi być czysty jak muzeum, mały idealnie grzeczny a ja piękna i uśmiechnięta jak mamy z reklam w tv.
Źródło:Internet
Haha jakbym czytała o sobie. A wesz co? Tylko nudne kobiety mają nieskazitelnie czyste domy!
OdpowiedzUsuńhahaha też tak sobie tłumacze mój bałagan :P
UsuńTeż jakby trochę o mnie Tylko to za zycie Mozna oczywiscie robić to wszystko ale wtedy czlowiek ma juz mniej siły i ochoty na przyjemnosci Taka prawda Bo jak robisz całe przedpoludnie to potem juz ci się nawet spaceru odechciewa Druga sprawa to motywacja Jak wiem,ze posprzatam na picuś glancuś a za godzine znów to samo to mnie szlag trafia i nie chce mi się po prostu
OdpowiedzUsuńNo dokładnie...tylko że ja sama ten bałagan robie :)
UsuńJa też Myslisz ze nie? tylko niewiele kobiet sie do tego przyznaje
UsuńO rany... Ja może sama bałaganu aż takiego nie robię ale mój chłop tak. A najbardziej nie lubię wizyt teścia.. Zawsze się do czegoś doczepi.. Mimo że synów na balaganiarzy wychował. Generalnie nie przeszkadza mi to że mój facet zrobi tornado po powrocie z roboty... kocham go i widziały gały co brały. Ale teksty jego ojca.. "A tu masz kocie włosy na przescieradle- masz małe dziecko. A tu kurz widzisz? A przed drzwiami na wycieraczce masz błoto to wstyd... A czemu walaja ci się skarpetki po domu? W domu powinno być idealnie czysto bo kobieta to 90% rodziny. A co ze studiami? A pracy jakiejś szukasz? Powinnaś coś robić, trzeba się rozwijać " Wtf?! Ah..sprzątam i sprzątam i dzwonie później do mamy żeby mi z małym pomogła bo padam na twarz juz o 15.00 a drugie w drodze. Mam nadzieje że macie lepszych teściów.. Bo mój to się nadziwić nie może ze tak dom zapuściłam i że nie radzę sobie sama ze wszystkim.
OdpowiedzUsuńAh zapomniałam dodać świetny post! Zgadzam się w 100% jak to wszystko ogarnąć?! :-D
OdpowiedzUsuńAh zapomniałam dodać świetny post! Zgadzam się w 100% jak to wszystko ogarnąć?! :-D
OdpowiedzUsuń