Kobieta zachodzi w ciąże mniej lub bardziej wyczekaną. Mija pierwszy
szok, niedowierzanie i zaczyna cieszyć się z rosnącego w niej życia.
Potwierdza ciąże u lekarza, fasolka rozwija się prawidłowo. Leżąc w
łóżku, ze swoim mężczyzną snują plany, oglądają ubranka i wybierają
imiona.
Przyszła mama odmawia sobie ulubionej kawy, bierze witaminy, wszystko dla dobra maleństwa. Nagle ból, krew, karetka, szpital i chłodne słowa lekarza „Nic tam już nie ma, poroniła pani".
Cisza, niezrozumienie i morze łez. Mijają dni, tygodnie, miesiące i wraca do „życia”, idzie się spotkać z przyjaciółką. Kawa, kilka grzecznościowych formułek i pada klasyczne zdanie „Jesteś młoda, zrobisz sobie następne". Pewnie 90% kobiet ma ochotę wtedy krzyczeć, bić i płakać jednocześnie. To chyba najgorsze co można usłyszeć po stracie dziecka. Jasne można zajść w kolejną ciążę, urodzić zdrowe dziecko, ale to nie sprawi, że się zapomni. W sercu do końca życia zostanie rana, która od czasu do czasu będzie krwawić. Gdzieś między prysznicem a śniadaniem... otworzy się i zacznie boleśnie o sobie przypominać.
„Ile to już miesięcy?”
„Już by było z nami”
„Właśnie zaczynałby przedszkole”.
Tracąc dziecko, tracimy kawałek swojej duszy, odrobinę uśmiechu. Stajemy się nadzwyczajnym rodzicem, mamą aniołka. Na pozór jesteśmy zwyczajne, nie wyróżniamy się niczym, spacerując po parku, a jednak żyjemy z niepełnym sercem.
Przyszła mama odmawia sobie ulubionej kawy, bierze witaminy, wszystko dla dobra maleństwa. Nagle ból, krew, karetka, szpital i chłodne słowa lekarza „Nic tam już nie ma, poroniła pani".
Cisza, niezrozumienie i morze łez. Mijają dni, tygodnie, miesiące i wraca do „życia”, idzie się spotkać z przyjaciółką. Kawa, kilka grzecznościowych formułek i pada klasyczne zdanie „Jesteś młoda, zrobisz sobie następne". Pewnie 90% kobiet ma ochotę wtedy krzyczeć, bić i płakać jednocześnie. To chyba najgorsze co można usłyszeć po stracie dziecka. Jasne można zajść w kolejną ciążę, urodzić zdrowe dziecko, ale to nie sprawi, że się zapomni. W sercu do końca życia zostanie rana, która od czasu do czasu będzie krwawić. Gdzieś między prysznicem a śniadaniem... otworzy się i zacznie boleśnie o sobie przypominać.
„Ile to już miesięcy?”
„Już by było z nami”
„Właśnie zaczynałby przedszkole”.
Tracąc dziecko, tracimy kawałek swojej duszy, odrobinę uśmiechu. Stajemy się nadzwyczajnym rodzicem, mamą aniołka. Na pozór jesteśmy zwyczajne, nie wyróżniamy się niczym, spacerując po parku, a jednak żyjemy z niepełnym sercem.
fot. Monika Wieczorkowska
Oj tak czasem lepiej przemilczec i wiem ze czesto tez samo pytanie jak sie czujesz jest w takim momencie niezbyt odpowiednie
OdpowiedzUsuńNa taką sytuacje chyba nie ma odpowiednich słów...
Usuń