Nie jestem dobrą matką.

Nie jestem idealną matką. Brakuje mi konsekwencji, cierpliwości mam jeszcze mniej. Czasem myślę, że pozwalam na zbyt wiele. Innym razem, że jestem za surowa.

Zdarza mi się podnosić głos, zdarza się, że nie chce mi się czytać bajki na dobranoc. Robię rzeczy, które przez inne mamy są uważane za niewychowawcze. Popełniłam błędy i nie ukrywam ich przed dziećmi. Płaczę, wzruszam się i złoszczę przy dzieciach.

Mówię Dennisowi, że byłam kiepska z matematyki, opowiadam, że w szkole nie wszyscy mnie lubili i o tym, że moje nogi były tak samo posiniaczone od upadków, jak jego. Tak samo będę rozmawiać z Noemi, gdy do tego donośnie.

Czuję, że zbliża nas to do siebie, a mój syn nie czuję się jedynym człowiekiem, któremu zdarzają się wpadki i wypadki. On jest wrażliwy na swój sposób, przejmuje się, gdy coś mu nie wychodzi. Samo powiedzenie, że nie musi być dobry we wszystkim, nie zawsze wystarcza. Opowiadanie o tym, że ktoś z nas, jego rodziców czuł się podobnie, sprawia, że i on czuję się lepiej.




Nie jestem jeszcze pewna czy robię dobrze, po 7 latach macierzyństwa, wychowanie to nadal niewiadoma. Kieruje się instynktem, ale nie tylko. Staram się sobie przypomnieć jakiego traktowania chciałam ja jako dziecko.

Wiem, że chcę, by dzieci widziały we mnie człowieka, zwykłą, szczęśliwą, spełnioną kobietę. Mamę, która popełnia błędy i przeprasza, która ma emocje takie jak oni. Nie chce, żeby widzieli niedościgniony ideał, bo myślę ile trudniej przyznać się do błędu, przed osobą, która w naszych oczach jest nieskazitelna.

Chcę,by wiedzieli, że bycie dorosłym nie znaczy, że ktoś nie popełnia błędów i zawsze ma rację.

Oczywiście chciałabym być bliżej ideału. Mieć boski porządek o każdej porze i żeby zawsze wszystko mi się chciało. Nigdy się nie złości, zawsze mieć w sobie zapasy cierpliwości, ale nie jestem i moje dzieci to wiedzą.

Jestem taką samą jak oni, bo dziecko to mały człowiek, a nie inna rasa. My – dorośli mamy tylko trochę więcej doświadczenia.

Dlaczego więc rodzice tak często robią z siebie ideały w oczach dziecka?
Ja w twoim wieku miałem same piątki.

Jak to nie potrafisz? Mnie udało się za pierwszym razem.

Rodzice otwórzcie oczy!


To nie motywuje, nie zachęca, nie wspiera, a buduje barierę między rodzicem i dzieckiem.

Mamy XXI wiek, tyle mówi się o tym, że dziecko to mały człowiek. A wielu z nas wciąż traktuje dziecko Z góry tylko dlatego, że jesteśmy starsi.

Ja czasem też, przecież nie jestem święta. Wciąż się uczę, bo sposób, w jaki zostałam wychowana, zrobił swoje, ale widzę problem. Problem w sobie, nie w dzieciach.

Dzieci to najczęściej odbicie naszych zachowań. Krzyczą, gdy my krzyczymy, są smutne, gdy nas coś trapi. One nie zawsze nas słuchają, ale są wybitne w wyczuwaniu naszych emocji i naśladowaniu nas.

Te 7 lat rodzicielstwo nauczyło mnie wiele, ale przede wszystkim tego, że strach rodzi strach, przemoc rodzi przemoc, a miłość rodzi miłość.

Komentarze

  1. Moim zdaniem nie ma idealnych matek. Sama taka nie jestem i nie uważam się. Również popełniam błędy. Style i metodę wychowawcze ewaluują. Jedne mamy wyznają taka zasadę, inne jej nie akceptują. Niech każda wychowuje dzieci po swojemu kierując się swoim sercem i rozumem. Podoba mi się, że wspomniałaś o ważnej rzeczy, mianowicie o tym, jak chciałaś być traktowana jako dziecko. Gdy spróbujemy wczuć się w dziecko, wtedy łatwiej jest nam je zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?