O kobietach, które odebrały mi prawo do strachu.


Starach o dziecko jest nieodłączną częścią rodzicielstwa, wie to chyba każdy rodzic, a już na pewno każda matka. A gdyby tak ktoś wyśmiał twój strach? Gdyby ktoś powiedział, z nie masz prawa się bać? Taka sytuacja spotkała mnie kilkakrotnie 2 lata temu. Dziś jest ten dzień, gdy zdecydowałam się o tym opowiedzieć, a wszystko dlatego, że kilka dni temu moją koleżankę spotkała niemalże identyczna sytuacja.


33 tygodnia cholernie trudnej ciąży dowiedziałam się, że nie mam szans na donoszenie do prawidłowego terminu porodu. Według USG dziecko pod moim sercem ważyło 1800g i nie przybrało na wadze. Tego dnia podano mi sterydy na rozwój płuc dziecka i zaplanowano KTG i USG na cały tydzień. Tego dnia myślałam, że urodzę w 36 tygodniu ciąży. Tego dnia trafiłam na grupę dla rodziców wcześniaków i zdarzyłam się z obrazami dzieci ważących mniej niż kilogram, z chorobami, o których nie miałam pojęcia. Czytałam o padaczce, wylewach i retinopatii. Wujek Google mówił, że tak późnych wcześniaków, jakim będzie moja kruszyna, to nie dotyczy, ale mnie strach kłuł w serce. Co, jeśli właśnie moja córka będzie w tych kilku procentach pechowców?

Był czwartek, czerwiec, dzień ojca, właśnie wtedy pojechałam na kolejne badania. Tego dnia nie pamiętam dlaczego w towarzystwie partnera i syna. Było źle, bardzo źle. Ktg, usg i znów ktg - 5 godzin z przerwą jedynie na siku. I decyzja wywołanie porodu, 34 tydzień ciąży. Szok, że nie tak miało być, to nie jest 36tydzień. Tampon z hormonami, noc w bólach i rozmowa z neonatologiem, że może być całkiem dobrze, ale i bardzo źle. Hipotrofia i serce słabe. Nie wiadomo czy urodzę naturalnie. Nie chce cesarskiego cięcia, chce próbować. Skurcze minęły. Przyszedł wieczór i decyzja: jutro przebicie pęcherza płodowego i czekanie na skurcze. Chodzenie po schodach w górę i w dól nie pomaga. Oksytocyna i poród. Boli cholernie - jak to poród, nie mogę wstać, bo cały czas muszę być podłączona pod ktg. Mała ucieka, chowa się, momentami nie słychać serca, mam wrażenie, że moje wtedy staje. Podłączają ktg przez szyjkę macicy, boli gorzej niż skurcze.

Szybko poszło. Noemi jest duża, aż 2280g, silna- płacze, oddycha, potrafi ssać. To nie polska, więc mimo spadków temperatury nie ma inkubatora, leży ubrana ciepło, owinięta w dwa ręczniki i koc. Pierś nie wystarcza. cukru we krwi jest tak mało, że może się nie obudzić. Dają mi wybór glukoza czy mieszanka mleczna po każdym karmieniu piersią. Podaje butelka i płacze. Nie tak miało być, chciałam karmić, chociaż pół roku.

Ja wiem dla mam skrajnych wcześniaków to nic takiego. Mamy maluszków ważących tyle, co torebka cukru chciałby donosić do takiego tygodnia, ale nie ja, ja chciałam urodzić w terminie, okrągłego bobasa o wadze 3,5 kg, tak jak 4 lata wcześniej. To, co dla innych było szczytem marzeń, dla mnie było koszmarem.

Wracamy do domu, szybko, nawet nie 48 godzin po porodzie boje się...


Boje się, boje się wszystkiego. Boje się, że cukier spadnie za bardzo, że się wychłodzi. Wszystko robię jak w zegarku"Pisze post do innych rodziców wcześniaków, o tym strachu co nie daje mi spać i cieszyć się córką.

I co słyszę? „ 34tc? Pfff serio i ty się boisz? Co ma powiedzieć matka skrajnego wcześniaka...

Nie wiem, nie jestem nią, ale ja się boje.

Noemi ma 3 miesiące, nie chce piersi, kompletnie ją odrzuciła na rzecz mleka. Ktoś gdzieś pyta o sposób karmienia, wypływa, że już nie karmie piersią... zalewa mnie fala, fala krytyki, bo przecież robię jej krzywdę. Czuję się gorsza, bo dla nich gorsza jestem.

Mija 5 miesięcy, Noemi zalicza spadek wagi 500g w 5 tygodni. Podobno to dużo. Znów się boję. Pisze po raz kolejny. Jeszcze nie wiem, że to ostatni raz. Myślę, może doradzą, mają większe doświadczenie. Znów czytam "34tc? To wcześniak tylko z nazwy, co to 0.kg przy takiej wadze. „Nie rozumiem, czego się boisz? To tylko 3 centyl, inne dzieci nie mieszczą się w siatkach”.
Tyle że TO dziecko jest moje.

Przestałam pisać,bo po co i tak nikt nie rozumie. Każda z tych mam jest „bardziej” mamą wcześniaka niż ja, wiem o tym. Nie mówię, że one nie mają gorzej - mają. Ja mam „zdrowe” dziecko- one nie zawsze.

Czy dlatego nie miałam prawa się bać? Tamte kobiety w jakimś sensie chciały odebrać mi to prawo. Wyśmiały mój strach. Kobiety, które wciąż mówiły o zrozumieniu i wsparciu... nie dały mi go.



W tym poście nie chodzi o to, by kogoś „skrzyczeć” czy obrazić, ale wiem, że nie byłam pierwszą ani ostatnią osobą z późnym wcześniakiem, która tak została potraktowana. Czy to w realnym świecie, czy to w tym wirtualnym. I wiecie co? To chamstwo, najgorsze z możliwych, bo każdemu człowiekowi, gdy się boi, należy się rada, słowo otuchy, a nie hejt i kpina.

Komentarze

  1. Ja ponad 7 lat temu nie szukałam pomocy na forach internetowych. Moja Mała miała ważyć 1500 gramów, ważyła 1080 g mimo 32 tygodnia. Nic nie wiedziałam o wcześniakach, bo żadna moja koleżanka nie urodziła tak małego dziecka. Wszystkiego uczyłam się w szpitalu, do którego jeździłam jeszcze prawie 2 miesiące. Z dziwnymi komentarzami spotkałam się dopiero, kiedy moją córkę zaczęto porównywać do innych dzieci. Że za mała, zbyt późno chodzi, że jej nie karmię piersią (nie było ważne, że w wyniku zatrucia ciążowego miałam pokarm bardzo krótko - "Mało przystawiasz ją do piersi stąd słaba laktacja" etc. Kobiety nie są solidarne. Trzeba szukać bardzo konkretnych grup, żeby dowiedzieć się czegoś sensownego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, to trochę tak, że kobieta kobiecie wilkiem.

      Usuń
  2. Każda mama, bez względu na to kiedy urodziła swoje dziecko ma prawo się o nie martwić. Czy tak jak Ty w 34, czy ja na początku 37 czy inna w 27. Każda z nas przeżywa wszystko na swój sposób i może zadawać pytania. Przykre jest to co Cię spotkało. Szukałas wsparcia w miejscu w którym powinno Ci się je okazać, a zamiast tego oblano Cię kubłem zimnej wody. Naturalne jest to, że dla każdej z nas najważniejsze jest własne dziecko, ale nie powinnismy krytykować innych mam, bo w naszych oczach maja lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to właśnie chodzi. Ja wcale nie oczekiwałam współczucia czy nie wiadomo czego, raczej odrobiny zrozumienia.

      Usuń
  3. Twoja reakcja była jak najbardziej naturalna! Jejku! Jak moje dziecko mialo gorączkę po raz pierwszy to chodziłam po ścianach ! Jesteś najlepszą mamą dla swoich dzieci i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem tak niestety jest, że zatapiając się we własnym bólu, kopiemy niewinnych, którzy mają lepiej od nas lepiej. Po co? Może żeby pokazać, że to ja jestem ta biedna? A może lepsza?
    Współczuję Ci strasznie tych sytuacji. Nie powinny mieć miejsca. Niestety jesteśmy tylko ludźmi...

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja się boję cały czas. Pomimo, że ciąża przebiega prawidłowo, to 21 tydzień. Ale boję się. I mam prawo, prawda? Tak to jest, że ludzie lubią licytować się kto ma gorzej i szukają współczucia.. Nie potrafią zrozumieć bólu, strachu, niepewności drugiego czlowieka- ba! Drugiej kobiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że masz prawo. No wlasnie mało w ludziach zrozumienia.

      Usuń
  6. Współczuję. Niektórym ludziom brak empatii, bo "oni mają gorzej".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?