Sfrustrowana matka to nie nowość, w końcu zdarza się nawet najlepszym.
Bywa, że kobieta, która „siedzi” w domu z dziećmi daje sobie świetnie rade i jest szczęśliwa, nie ukrywajmy, że dużo kobiet ceni ten czas. Nie ze względu na luz i brak obowiązków (bo ich akurat nie brakuje), ale na możliwość bycia, z dzieckiem i dla dziecka. Bycie mamą na pełen etat ma niewątpliwie swoje zalety dla niektórych mam. Bywają grosze dni, ma się ochotę walić głową w mur np. Gdy dzieci łapią ospę wietrzną jedno po drugim i w efekcie siedzicie w domu 4-6 tygodni, połączeni ze światem zewnętrznym tylko internetem i telewizorem. Dzieci chore są marudne, a te, które wyzdrowiały są znudzone siedzeniem w domu. Kobieta krzyczy, złości się, rodzi się frustracja.... Dzieci zdrowieją i wszystko wraca do normy.
Zdarza się też inaczej, urlop macierzyński jest drogą przez mękę. Brak możliwości powrotu do pracy dobija. Kobieta kocha dziecko, ale bycie mamą w domu to nie jej świat. Chce iść do ludzi a dziecko oddać do żłobka. Z zaciśniętymi zębami czeka, aż urlop macierzyński minie. Złości się i denerwuje, ale wie, że to dla dziecka, wiec jest z nim i jest ok, bo wie, że rok szybko minie. Kończy się urlop i mama wraca do pracy, jest szczęśliwa, uśmiechnięta, wiec i do dziecka ma więcej cierpliwości.
Te dwie sytuacje są normalne, matka-kobieta jest tylko człowiekiem. Ma uczucia, pasje, plany i może lubić mniej lub bardziej, bycie tylko mamą (w tylko, chodzi o bycie mamą na pełen etat, nie pracując zawodowo, bo tak naprawdę bycie mamą to AŻ bycie mamą).
A co jeśli frustracja się ciągnie dzień za dniem, miesiąc za miesiącem? Mama coraz oraz więcej krzyczy, złości się a coraz mniej uśmiecha? Staje się apatyczna, zmęczona, męczą ją bóle głowy?
Jak rozróżnić czy to tylko gorszy czas, czy depresja?
Jak mówią statystyki w nasze przychodni oraz w internecie.
Ile z was zna objawy tej choroby?
Ile z was potrafiłoby ją rozpoznać u siebie?
Ile z was zauważyłoby chorobę u bliskiej osoby?
-Bezsenność
-Negatywne myśli i poczucie winy.
-Problemy z koncentracją
-spadek libido
-Brak siły i energii-ale tez chwile nad aktywności, próba nadrobienia wszystkiego, zaczynając kilka czynności i nie kończąc ich.
-Zaburzenia charakteru (drażliwość, impulsywność, wybuchy płaczu lub złości nieadekwatne do sytuacji).
-Zaburzenia sensoryczne (zmiany w tolerancji dźwięków, mniejsze odczuwanie smaków, często brane za brak apetytu)
-zmiany w zachowaniu zauważalne dla otoczenia
- Somatyzacja (objawia się przez dolegliwości fizycznie, bóle głowy, problemy żołądkowe, zmęczenie.)
Warto przyjrzeć się bliżej sobie czy bliskim nam osobą, bo przecież depresja dotyczy wszystkich, a nie tylko mam. Tyle że wrażenie, ze właśnie u kobiet niedługo po narodzinach dziecka często objawy tej choroby zwala się na hormony, zmęczenie, czy zwykłą frustrację. A wystarczy wybrać się do lekarza, przecież nie zaszkodzi. Najwyżej skończy się na jednej wizycie i stwierdzeniu, że jest się zdrowym. A jeśli potrzebna jest pomoc, to przecież im wcześniej, tym lepiej prawda?
Bywa, że kobieta, która „siedzi” w domu z dziećmi daje sobie świetnie rade i jest szczęśliwa, nie ukrywajmy, że dużo kobiet ceni ten czas. Nie ze względu na luz i brak obowiązków (bo ich akurat nie brakuje), ale na możliwość bycia, z dzieckiem i dla dziecka. Bycie mamą na pełen etat ma niewątpliwie swoje zalety dla niektórych mam. Bywają grosze dni, ma się ochotę walić głową w mur np. Gdy dzieci łapią ospę wietrzną jedno po drugim i w efekcie siedzicie w domu 4-6 tygodni, połączeni ze światem zewnętrznym tylko internetem i telewizorem. Dzieci chore są marudne, a te, które wyzdrowiały są znudzone siedzeniem w domu. Kobieta krzyczy, złości się, rodzi się frustracja.... Dzieci zdrowieją i wszystko wraca do normy.
Zdarza się też inaczej, urlop macierzyński jest drogą przez mękę. Brak możliwości powrotu do pracy dobija. Kobieta kocha dziecko, ale bycie mamą w domu to nie jej świat. Chce iść do ludzi a dziecko oddać do żłobka. Z zaciśniętymi zębami czeka, aż urlop macierzyński minie. Złości się i denerwuje, ale wie, że to dla dziecka, wiec jest z nim i jest ok, bo wie, że rok szybko minie. Kończy się urlop i mama wraca do pracy, jest szczęśliwa, uśmiechnięta, wiec i do dziecka ma więcej cierpliwości.
Te dwie sytuacje są normalne, matka-kobieta jest tylko człowiekiem. Ma uczucia, pasje, plany i może lubić mniej lub bardziej, bycie tylko mamą (w tylko, chodzi o bycie mamą na pełen etat, nie pracując zawodowo, bo tak naprawdę bycie mamą to AŻ bycie mamą).
A co jeśli frustracja się ciągnie dzień za dniem, miesiąc za miesiącem? Mama coraz oraz więcej krzyczy, złości się a coraz mniej uśmiecha? Staje się apatyczna, zmęczona, męczą ją bóle głowy?
Jak rozróżnić czy to tylko gorszy czas, czy depresja?
Jak mówią statystyki w nasze przychodni oraz w internecie.
U co 4 kobiety diagnozuje się depresje w pierwszym roku po narodzinach dziecka.
Ile z was zna objawy tej choroby?
Ile z was potrafiłoby ją rozpoznać u siebie?
Ile z was zauważyłoby chorobę u bliskiej osoby?
Przeczytajcie koniecznie jakie są objawy depresji.
-Bezsenność
-Negatywne myśli i poczucie winy.
-Problemy z koncentracją
-spadek libido
-Brak siły i energii-ale tez chwile nad aktywności, próba nadrobienia wszystkiego, zaczynając kilka czynności i nie kończąc ich.
-Zaburzenia charakteru (drażliwość, impulsywność, wybuchy płaczu lub złości nieadekwatne do sytuacji).
-Zaburzenia sensoryczne (zmiany w tolerancji dźwięków, mniejsze odczuwanie smaków, często brane za brak apetytu)
-zmiany w zachowaniu zauważalne dla otoczenia
- Somatyzacja (objawia się przez dolegliwości fizycznie, bóle głowy, problemy żołądkowe, zmęczenie.)
Warto przyjrzeć się bliżej sobie czy bliskim nam osobą, bo przecież depresja dotyczy wszystkich, a nie tylko mam. Tyle że wrażenie, ze właśnie u kobiet niedługo po narodzinach dziecka często objawy tej choroby zwala się na hormony, zmęczenie, czy zwykłą frustrację. A wystarczy wybrać się do lekarza, przecież nie zaszkodzi. Najwyżej skończy się na jednej wizycie i stwierdzeniu, że jest się zdrowym. A jeśli potrzebna jest pomoc, to przecież im wcześniej, tym lepiej prawda?
U co 4 kobiety diagnozuje się depresję w pierwszym roku po urodzeniu dziecka? Aż u co 4??? Przerażająca statystyka. Możesz podać jakieś źródła? Bo bardzo mnie frapuje ten temat.
OdpowiedzUsuńw internecie znajdziesz kilka, wystarczy wpisać "depresja wśród matek". Ja głównie opierałam się na rozmowie z GP z naszej przychodni i oficjalnych statystykach NHS, które są dawane każdej matce po porodzie a i wywieszone są w formie plakatu.
UsuńStatystyki przerazajace, choc wiem ze niestety prawdziwe :(
OdpowiedzUsuńNa depresji u matek się nie znam, ale wiem, że ta choroba w ogóle rozpoznawana jest obecnie niesamowicie często. Sama jestem w szoku, jak wielu moich znajomych przyznaje się do tej choroby.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, ze to wina tego, że zbyt wiele ludzi dąży do doskonałości, bez względu na wszystko.
UsuńChoroba cywilizacyjna według WHO w 2030 roku, będzie po chorobach krążenia, będzie najczęściej występującą chorobą. A dlaczego kobiety mają gorzej? - bo moje Panie kochane jesteście za dobre, za szybko rezygnujecie ze swoich drobnych przyjemności - te pół godziny dla siebie to taki wielki grzech?
OdpowiedzUsuńMasz racje , ale zastanów się dlaczego. To właśnie nas kobiety media zasypują poradami jak być doskonałą we wszystkim i zorganizowaną, w dodatku fit i zadbaną. Myślę , że wiele kobiet zbyt poważnie bierze do siebie to , że powinny ogarnąć wszystko same i zamiast być sobą chcą być cyborgami ociekającymi doskonałością.
UsuńZ tą depresją uważajmy. Nośne marketingowe hasło, ale tak naprawdę nie jest aż tak częstym zjawiskiem. Nie każdy smuteczek to choroba
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie. Jadnak myślę ze gdy objawy utrzymują się dłuższy czas to warto wybrać się do lekarza.
UsuńBez wsparcia najbliższych nawet macierzyństwo, coś co zawsze wszyscy obiecywali nam, że będzie piękne, może się w końcu okazać nie do zniesienia. Też miałam malutki epizod z przejmującym smutkiem po porodzie, to pewnie był baby blues, na szczęście krótki i przeszedł zanim wypuścili nas do domu.
OdpowiedzUsuńDokładnie jak piszesz, bez wsparcia to co powinno być piękne, może okazać się zbyt trudne.
UsuńJa jestem w stanie zrozumieć frustrację mam, będących z dziećmi w domu - sama do nich należę i mam wrażenie, że dom stał się moją pracą ;) Jednak była to nasza decyzja i mam nadzieję, że już niedługo uda mi się znaleźć pracę ;) wtedy zobaczę, czy nie będę tęsknić za tą codziennością ;)
OdpowiedzUsuńWszystko ma swoje plusy i minusy, tęsknoty też. Przy pierwszym dziecku wróciłam do pracy zaraz po macierzyńskim czyli jak syn miał 10 miesięcy, teraz jestem mamą na pełen etat i cóż bywa niełatwo, frustrująco a czasem mam dosyć domu i dzieci ale zdecydowanie wole to niż pędzenie z pracy do pracy w domu i smutne oczy niewiele rozumiejącego niemowlaka. Powrót planuje jak córka skończy 3 latka.
UsuńJa jeszcze przed ciążą miałam depresję, u mnie jest ona sezonowa - tak została zdiagnozowana.
OdpowiedzUsuńWspółczuje, życzę dużo zdrowia i siły ! Niech moc będzie z tobą :)
UsuńWalczyłam z depresją 11 lat więc wiem ile potrafi życia zmarnować, chociaż czasem myslę że nie wyleczyłam jej do konca....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Jeśli nadal czujesz , że nie wszystko jest jak być powinno wracaj do lekarza zanim ta zołza dopadnie Cię znów.
UsuńSporo moich znajomych miało depresję i też każdy tylko powtarzał, że to minie bez diagnozy.
OdpowiedzUsuńNiestety to nie przeziębienie, które przejdzie, a nieleczona depresja jest niebezpieczna.
UsuńStatystyki przerażają... Mam tylko nadzieję, że nie każdy smutek i ciężkie chwile są już "depresją", bo to długotrwała i ciężka choroba...
OdpowiedzUsuńMyślę, że mimo wszystko nie każdy zły czas jest diagnozowany jako depresja.
UsuńChoć nie mam dzieci, nie wątpię, że czas po urodzeniu jest trudny. Wszystko jest nowe i nie znane. Moim zdaniem bardzo ważne jest wtedy wsparcie najbliższych.
OdpowiedzUsuńbo to trudny okres w życiu kobiety, fizycznie i psychicznie.dlatego warto korzystać ze wsparcia jeśli tylko poczuje się że coś jest nie tak...
OdpowiedzUsuńNiestety wiele kobiet sie wstydzi prosić o pomóc, myślą że powinny dawać rade same
Usuń