Gdy serce chce wracać...

        
Kocham Anglię, serio! Kawałek mojego serca należy właśnie do tego miejsca na ziemi, ale po prawie 6 latach mieszkania tutaj doszłam do etapu, gdzie denerwuje mnie drobnostki, a moja dusza rwie się do powrotu do ojczyzny. To nie jest do końca tak, że tęskni się tylko za ludźmi czy miejscami, jasne tęsknie za przyjaciółmi, których tu nie mam, bo nie ukrywajmy znajomości opierające się na wspólnych spacerach z dziećmi i wpadaniu na kawę to jeszcze nie przyjaźń. Brak mi mojej babci, czy młodszych braci. Poznańskiej starówki przed Bożym narodzeniem, odkrytych pływalni, a nawet piaskownicy na placu zabaw. Dużo gorsza jest jednak tęsknota za czymś bliżej nieokreślonym, może za słuchaniem polskiej mowy dookoła albo tym uczuciem, że jesteśmy w domu.

Naprawdę nie mogę narzekać na życie tu i nie chodzi tylko o względy finansowe, choć one oczywiście są bardzo ważne. Dla mnie Anglia to taki pozytywny kraj, dużo uśmiechniętych ludzi, mówiących „good morning” nieznajomym na ulicy, uśmiechają się nawet pracownicy urzędów, serio nikt nie wygląda jakby, siedział tam za kare. Mój syn ma świetne nauczycielki w szkole, mamy super sąsiadów, mieszkamy w spokojnej okolicy, blisko jeziora, rzeki i community centre, w którym oferują kursy, spotkania i zajęcia dla ludzi w każdej grupie wiekowej. Mamy całkiem fajny dom z ogródkiem gdzie w razie spacerowego „nie chce mi się” mogę siedzieć z dziećmi cały dzień, jednocześnie pilnując gotującej się zupy. Wszystko było fajnie, jeszcze niecałe dwa lata temu mimo przejściowych myśli o powrocie do Polski czułam, że tu zostaniemy.

Jednak od kilku tygodni uporczywie myślę o powrocie do Polski, nie koniecznie do mojego rodzinnego miasta. Marzy mi się raczej mały domek z ogródkiem, cisza i spokój. Teoretycznie wiem, że w Polsce życie jest ciężkie, że powrót to dla nas zaczynanie wszystkiego od początku, nie tylko dla nas, ale też dla naszych dzieci. Pomijając Noemi, która ma tylko rok i pewnie niewielka jeszcze dla niej różnica gdzie jest, ale co z Dennisem? On zna tylko to miejsce, tu ma rodzinę, bo pomijając nas, ma tu dziadków, ciotki i kuzynostwo. Ma tu przyjaciół i szkołę, dla niego tu jest dom, jedyny, jaki zna. Patrząc na to z drugiej strony, w Polsce też miałby to samo, być może jeszcze więcej rodziny i przyjaciół?

Być może mój powrót do pracy byłby łatwiejszy, bo pewnie przymusowy?

Nasuwa się pewnie pytanie „dlaczego nie wrócicie?” Odpowiedź jest prosta, być może to za mało, za mało by wrócić i nie być pewnym, że damy radę żyć, żyć na normalnym poziomie. Nie mam pewności, że znajdziemy pracę, która pozwoli nam utrzymać siebie i dzieci. Nie mam domu, nie mam nawet mieszkania, w którym moglibyśmy zamieszkać, a wrócić i wynajmować? Tego nie zrobię, powodów jest nie mało, ale to już nie na ten wpis. Wrócić, kupić dom na kredyt i jakoś żyć? Nie wiedząc, czy uda się ten kredyt spłacić? Kupić dom i pracując tu go spłacić? Kuszące i realne, ale co później, za te 8-10 lat jak już przyjdzie czas powrotu? Zabrać prawie dorosłe dzieci i wyrwać je z ich świata, bo dla nich to Anglia jest domem, urodzili się tu i tu się wychowują. Podobno Kto nie ryzykuje, nie pije szampana" ale jak zaryzykować dobro rodziny dla swojego szczęścia, które prawdopodobnie będzie krótkotrwałe?

Z utęsknieniem czekam na tegoroczne wakacje w kraju mojego dzieciństwa, tak to odpowiednie określenie, bo wyjeżdżając, miałam niespełna 19 lat. Chce pooddychać Polską przez chwilę, by przekonać się, czy tęsknota dalej będzie mnie męczyć, czy wręcz przeciwnie. Może właśnie tam, stojąc pośrodku znanych mi miejsc, poczuje się obco?








Komentarze

  1. Wiem co czujesz, my mieszkamy w Niemczech więc mamy o wiele bliżej, jednak to i tak za daleko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blisko może i tak, ale za daleko by wpaść do koleżanki na kawę czy rodziców na obiad..

      Usuń
  2. Niezwykle nostalgiczny wpis. Sama nie wiem jakbym postąpiła na Twoim miejscu, nawet na takowym nie byłam. Wiem jedno - nie wyobrażam sobie bycia z dala od rodziny i przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak będę w Polsce to będę tęsknić za tymi co zostali tu... nie ma idealnego rozwiązania.

      Usuń
  3. Trudny wybór przad Tobą. I życzę abyś jednak odnalazła w sobie odpowiedź i swoje miejsce na ziemi

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam w klubie! Jestem w UK od dwóch lat i w grudniu wracam na stałe. Poza, faktycznie, przemiłymi (ale często też sztucznymi) ludźmi, to Londyn mi się kompletnie nie podoba. Mam to szczęście, że jestem sama i bez dzieci, więc zaczynam od nowa z czystą kartą.
    Ale mam dla Ciebie pomysł. Skoro jedziecie na wakacje do Polski, to po pobycie zapytaj swojego syna, czy chciałby tam mieszkać. Niezależnie, jaka będzie odpowiedź, to na pewno ułatwi Ci to decyzję. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam o tym też:) powodzenia w nowym starcie.
      Ps. z Londynu też bym uciekła ;)

      Usuń
  5. Nie zazdroszczę decyzji... wierzę, że to bardzo trudne!! Ja za granicą mieszkałam tylko pół roku, więc to niemal jak wakacje ;) A mój brat wrócił po 3 latach... także też znacznie krócej! Trzymam kciuki i pamiętaj, że czegokolwiek nie zdecydujesz będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego właśnie boję się wyjazdu za granicę. Tęsknota mnie zje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednych zjada innych nie :P czasem warto spróbować :)

      Usuń
  7. Nie umiem Ci doradzić. Wydaje mi się że jednak podstawa to warunki finansowe. Jeśli jesteś w stanie zarobić gdzieś na godne życie dla siebie i swojej rodziny , to to jest podstawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I masz racje, sama wychowałam się w domu gdzie pięniedzy zawsze brakowało i nie chce tego dla swoich dzieci

      Usuń
  8. Trudne dylematy... Jak w tym powiedzeniu: wszędzie lepiej gdzie nas nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę że za długo Cię nie było w Polsce i chyba dlatego masz takie odczucia, może powinnaś częściej "wpadać" :) dużo się działo u Ciebie w ciągu tych kilku lat i nie jest to takie proste, jak może się wydawać... ale mam nadzieje że gdy w końcu przylecisz trochę będzie Ci lżej na duszy i uświadomisz sobie że nie jesteś na końcu świata.Co nie zmieni faktu że będziesz tęsknić... Miałaś jednak odwagę żeby wyjechać i co najważniejsze dałaś rade, masz piękną rodzinę i dom w którym mieszkasz i tych którzy za Tobą tęsknią. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Takie decyzje są trudne. Nie wiem czy dałabym radę, ale kto nie próbuje ten nie wie. Najważniejsze to robić to, co dyktuje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo trudne są takie decyzje. Może gdybyś faktycznie częściej tu przyjeżdżała to nie byłoby aż tak wielkiej tęsknoty....?

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem szczerze, że wzruszył mnie Twój wpis, gdy postanowiłam postawić siebie na Twoim miejscu i wyobrazić sobie, co możesz czuć. Gdybym była na Twoim miejscu posłuchałabym swojego serca i zrobiła to, co podpowiada mi mój umysł. Życie jest jedną wielką niewiadomą... nie wiemy, co spotka nas dzisiaj wieczorem, jutro, za tydzień i za 5 lat. Ale ważne jest robić wszystko, co jest zgodne z naszym sumieniem,naszymi wartościami i żyć tak, by przeżyć to życie dobrze.
    Pozdrawiam,
    Sylwia
    www.fashionhero.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zamierzam się przenieś i no ta zawsze. Nie mam obaw (taki o realcje) tylko boję się, że Beza (mój pies) będzie tęskniła... jak i ja.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie wyjeżdżałam tak na "stałe" ale chyba dlatego, że zatęskniłabym się na śmierć. Nie za ludźmi, tylko za swoim kawałkiem świata.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty marzysz o powrocie, a ja o wyjeździe.. Heheh, choć pewnie jakbym spedziła kilka lat zagranicą też bym chciała wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciężki to temat. Człowiek staje na pograniczu. Rozważa za i przeciw, tęskni...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz?